poniedziałek, 13 lutego 2017
17# Życie jest niczym nieokiełznana rzeka
Ten dzień był inny niż wszystkie. I nie chodzi tutaj o to, że Karim wreszcie zrzucił białą, górną warstwę sierści, stając się kremowym lwiątkiem. Cała Lwia Ziemia hucznie świętowała...
Krąg życia... tak, tak... Powtarzam się... Ale chyba każdy zna tę bajeczkę...
Trafiając w sedno sprawy, parę dni temu na świat przyszły dwa lwiątka.
Pewnie teraz pomyślicie, skoro tak, to dlaczego wszyscy tak się radują? Kolejne zwierzęta z rodziny kotowatych, i nic więcej... Nic bardziej mylnego!
Te lwiątka były niezwykłe... Cała sawanna miała zaszczyt powitać księżniczkę Kiarę i księcia Kiongoziego. Dzisiaj, tego pięknego ranka, miała się odbyć prezentacja nowych członków rodziny królewskiej. Kopa, cały zadyszane (widocznie trzeba poprawić kondycję) co chwilę zbiegał z czubka Lwiej Skały, aby tylko z powrotem się tam dostać. Można by rzec, że powracał jak bumerang.
Nawet stado Złej Ziemi wykazywało zainteresowanie zaistniałą sytuacją.
Wiele podejrzanych osobników kręciło się BARDZO blisko granicy...
Szczerze mówiąc, Kopa też potrafił się tam wałęsać. To miejsce przyciągało go jak magnez...
Wyczekiwał pewnej lwicy. Nie byle jakiej lwicy...
Jego myśli krążyły wokół Vitani. Pięknej osóbki płci przeciwnej. Przed oczyma miał jej fiołkowe ślepia...
Wysiłek został wynagrodzony. Z zarośli wyłoniła się mała lwiczka, co chwilę odgarniająca gęstą grzywkę opadającą na czoło. Tylko książę wiedział dlaczego tu przyszła, chociaż ten czyn dla niektórych podchodził pod samobójstwo...
Dosłownie wczoraj, Tani poprosiła Kopę, aby ten pomógł jej dostać się na prezentację Kiary i Kiona. Bowiem, jej w życiu nigdy nie było dane zobaczyć tak wielkiego przedsięwzięcia.
Nie dziwmy się, wystarczy spojrzeć na jej rodzinkę...
-To co? Idziemy?-Wysapał uradowany książę.
-Tak. Tylko, Nuka też chciał przyjść. Pewnie teraz odsypia zarwaną noc. Mój brat jest jak niedźwiedź.-Zaśmiała się.-To jak? Pójdziesz ze mną po niego?
-Ale to jest przecież Zła Ziemia...
-Tchórzysz? Przecież już raz tam byłeś.-Popatrzyła na kolegę.-Spokojnie, tym razem nie spotkamy tej zrzędliwej lwicy.
Lwiak uśmiechnął się. Tak, ostatnia przygoda dała mu dużo do myślenia.
Zmierzając przez glebę naszpikowaną ostrymi kamyczkami, krążąc między mrowiskami, lwiątka dotarły na miejsce. Nieprzyjemny wiatr smagał będącą mikro-rozmiarów grzywkę Kopy.
-Popatrz!-Wrzasnęła Vitani stając na krawędzi przepaści.-Ani jednego krokodylka.-Uśmiechnęła się, spoglądając na rzekę.-One pewnie już się wybrały na prezentację...
-Lepiej wołaj Nukę. My też powinniśmy już iść.
-Jest jeden problem...-zadumała się lwica.-Ty nigdzie nie pójdziesz!-Tani wystawiła pazury, drapiąc nie osłonięty brzuch księcia. Lew nigdy by się nie spodziewał takiego ruchu ze strony przyjaciółki, więc nie był na to przygotowany.
-Bardzo dobrze Vitani!-Wrzasnął wyłaniający się zza krzaków lew.
Kopa od razu go rozpoznał...kiedyś go widział... Mimo iż z każdą uciekającą kropelką krwi tracił świadomość, potrafił skojarzyć fakty...
-Damu...-Wyszeptał książę łapiąc się za brzuch.
-To za moich braci!-Wrzasnęła lwica rozrywając futro na pysku dawnego przyjaciela.
Damu powolnym krokiem przechadzał się wokół Kopy. Zachowywał się, jakby chciał zapamiętać każdy odcinek jego ciała. Od grzywy po łapy... Lew wiedział, że ma olbrzymią przewagę nad księciem. Bo niby on, dorosły osobnik miałby przegrać z takim niedorozwojem?
Pacnął Kopę tak mocno, że jego bezwładne ciało upadło z hukiem, uderzając o kamień.
Z jego skroni ciurkiem płynęła krew...
Dwukolorowy wziął nie oddychające lwiątko w pysk, po czym z największą gracją wrzucił do będącej nieopodal rzeki.
-Gładko poszło.-Rzekł lew zacierając łapy.-Wypłosz nie żyje, ślady zatuszowane... Twoja matka będzie zadowolona.-Uśmiechnął się na samą myśl o gratulującej mu Zirze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No nieźle, nieźle. Nie spodziewałam się, że Vit będzie jednak zdolna do czegoś takiego. Ciekawe, czy Kopa przeżyje - z takich przejść na pewno nie wyjdzie bez szwanku. Może straci pamięć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam cię na mojego bloga ;)
Biedny Kopa :c Ciekawe, czy Vitani bedzie jednak miała po tym wyrzuty sumienia. Zastanawia mnie też, co dalej stanie się z Damu. Wszystko robi dla Ziry, ale czy z serca lwicy rzeczywiście na zawsze zniknął Skaza?...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ^-^ ~ Kräva
Moje poprzedniczki mnie uprzedziły.CO mogę powiedzieć..super notki i czekam na next następnego nexu
OdpowiedzUsuń-pozdrawiam-