Skała już dawno zniknęła za polem widnokręgu... Wiatr poruszał niewielką grzywką księcia, kończąc swój taniec, na oplataniu w swoim duszącym uścisku traw. Niby nic wielkiego, a jednak coś niepokojącego zwróciło uwagę młodego lwa. Miał nierozłączne wrażenie, jakby ktoś rejestrował podróż, śledził jego...
Odwrócił się, niepokojąco zerkając kątem oka, na coraz gęstnącą zieleń. Nie zdążył obrócić głowy, kiedy coś powaliło go na ziemię...
-Chyba nie myślałeś, że pozwolę ci tutaj przyjść samemu.-Dumnie rzekła Vitani.
-A co w tym złego?
-Żarty sobie robisz? Wiesz jakie to jest niebezpieczne?
-Ty ciągle walczysz z niebezpieczeństwem, co chwilę przychodząc na Lwią Ziemię!-Kopa popatrzył na Tani. Miał dziwne wrażenie, jakby ona nagle urosła...
-Słuchaj, ja naprawdę nie wiem jakich witamin używasz, ale jeszcze parę dni temu, miałem dziwne złudzenie, że jestem wyższy...-Książę schodził coraz niżej, coś złapało jego łapy, i nie chciało puścić. Piach powoli, ale z wielką precyzją, pochłaniał bezwładne ciało Kopy...
-Wiesz, nie chcę się czepiać, czy coś, ale właśnie toniesz w ruchomych piaskach, i...
-Podaj mi kij!
-Co mówiłeś?
-Kij!-Głowa lwa coraz bardziej zatapiała się w piachu. To była taka pierwsza sytuacja w jego małoletnim życiu, i wcale nie należała do najlepszych...
Vitani wyciągnęła w stronę swojego przyjaciela, dosyć długą, ale niezwykle kruchą gałązkę. Kopa chwycił się jej jak najmocniej potrafił, a jakimś dziwnym zbiegiem losu, lub niezwykłym szczęściem, udało mu się wydostać z tej zabójczej pułapki...
-Podobno cenisz sobie różnicę między wiedzą, a inteligencją?-Wysapała, na swój własny rodzaj, uradowana Tani.
-Proszę cię, nie zaczynaj tego tematu od nowa...-Rzekł zmęczony Kopa, po czym najzwyczajniej padł na ziemię.
-Skoro tak bardzo rwałeś się, aby poznać mój dom, to teraz chodź!
-Ale...-Lwiątko miało zaprzeczyć, ale powstrzymał je paraliżujący wzrok lwicy.-Zgoda, masz rację, poniekąd...
-Teraz uważaj, wytęż słuch, bo przedstawię tobie pierwszą zasad,ę panującę na Złej Ziemi, JA ZAWSZE MAM RACJĘ!!
-Dobrze, nawet wchodzi do ucha, może z pomocą jakiejś melodyjki, uda mi się ją zapamiętać...
Przez większość wycieczki, skruszony Kopa włóczył się za Vitani, która najwidoczniej doskonale czuła się, w roli przewodniczki. Opowiadała z wielką dojrzałością, i nie gasnącym zapałem. Znała historię chyba wszystkiego! Od na pozór, nic nie znaczącego kamienia, po olbrzymie drzewo, przy którym odbyło się najlepsze jak dotąd polowanie... Nie wiadomo czy to szczęście, a może klątwa, ale lwiaki trafiły akurat na łowy, albowiem stado rozproszyło się po całym terenie. Lwica wiedziała co to oznacza, więc nakazała towarzyszowi schować się w wysokiej trawie. Sama przycupnęła koło niego.
-Co się właściwie dzieje?-Zapytał zaciekawiony Kopa, kątem oka spoglądając na pokrytą chaszczami przyjaciółkę.
-Stado się rozproszyło, to oznacza tylko jedno...poszukują zwierzyny...
-Jakiej zwierzyny! Przecież tutaj nic nie ma!-Krzyknął podirytowany książę.
Lwica w odpowiedzi przewróciła swoimi fiołkowymi oczami.
-No właśnie geniuszu! Dlatego używają w większości zmysłu słuchu. Jeden, najmniejszy szmer, a za chwilę rzuci się na ciebie jakaś przyjaciółka mojej mamy, bo będzie myślała, że jesteś jakimś dorodnym szczurem.
No no fajny.Czyli będzie kolejna część Złej Ziemi?
OdpowiedzUsuńKopa i Vitani będą razem :)
Czekam na następną część...
Ciekawie, ciekawie. Powiem szczerze, że już dawno przybyłam na twój blog, tyle, że nie chciało mi się komentować. ;-; Tak, jestem śmierdzącym leniem (no śmierdzącym to może nie, ale leniem na pewno).
OdpowiedzUsuńDobra! Koniec tego żałosnego wstępu, zaczynamy ocenę notki.
Kopa zapewne będzie z Vitani, tak jak często jest w fanfictionach o KL. Nie mówię, że to złe, ponieważ sama na swoim blogu mam tą parę.
Bardzo podobają mi się u ciebie opisy, robisz to lepiej ode mnie. W sumie co się dziwić? Wszyscy robią każdą rzecz o niebo lepiej ode mnie.
To szczur Kopa może niedługo zakończy swój książęcy żywot! Hahahahaha! Tak, taki ze mnie dioboł, co lubi śmierci bidnych lwiątek oglądać (opcjonalnie czytać, w tym przypadku czytać).
No dobrze. Czekam na następną notkę.
Pozdrawiam.
PS. Dlaczego Kopa jako taki mały berbeć miał zielone oczy, a na tamtym obrazku ma już czerwone? W końcu jaki jest ich kolor?
UsuńTaki błąd, ale za chwilę to zmienię.
Usuń