Kopa włóczył się po obrzeżach Lwiej Ziemi. Rozmyślał rzekomo nad swoim życiem, ale co tak młody lew może o nim wiedzieć? Przecież w porównaniu z innymi członkami stada, weteranami wszystkich możliwych wojen, słowa lewka nie miały żadnego porównania. Z cudownego knucia wszelkich planów działania, księcia wyrwało jakże pospolite burczenie w brzuchu. ,,Inteligentny'' wybiegł dzisiaj rano z jaskini, nie spożywając najważniejszego ze wszystkich posiłków, jakim jest śniadanie. Jego myśli zaczął nawiedzać tajemniczy comber jagnięcy, a ślinianki poczęły pracować z jeszcze większą mocą. Jednak co ma się nagłe życzenie księcia, do kaprysów jego rodziców? Mimo iż to ojciec wydawał się ,,tym bardziej szalonym'' to jednak w tej sytuacji wspaniałomyślne humorki matki, dały się całemu stadu we znaki. Matka, lekko mówiąc, nie czuła się dobrze. Każdy szanujący ją członek stada, musiał spełniać coraz to dziwniejsze życzenia.
Kopa, nie chcąc się narażać matce, postanowił wziąć sobie za główny cel, odnalezienie Nuki (taki tam szurnięty lew, z poszarpaną grzywą). Tylko był mały, maciupeńki problem. Książę był zmuszony
ruszyć swoją zardzewiałą mózgownicą. Najbardziej trafniejszym miejscem, co do pobytu Nuki, był oczywiście jego dom. Jednak jego rodzinna jaskinia świeciła pustkami.
Lew mógł być dosłownie wszędzie! Na drzewie, pod ziemią, w kosmosie...
Po niedługim namyśle, pokwitowanym brakiem jakiegokolwiek pomysłu, postanowił gdzieś iść, byle dalej.
Na równinie Złej Ziemi, dostrzegł wcale nie mało (jak na tę okolicę) stad wszelkich gatunków
zwierząt. Głównie szczury i myszy, ale znalazły się też trzy antylopy, i dwie zebry. Kopa, nawet gdyby potrafił, to z jego szczęściem i tak by nie upolował choćby myszy polnej. Jego próby ,,polowań'' zwykle kończyły się zepsuciem czegoś, lub siebie.
-Nukonie, co ty wyrabiasz ty lwi ogonie.-Wysyczał Kopa, po dosyć długim odcinku jakże wspaniałej wędrówki.
Nagle, usłyszał za sobą potężny ryk. Odgłos wyćwiczony przez lata pracy, równy od
początku, do końca, w każdym stopniu. Książę odwrócił się błyskawicznie, spoglądając na zdezorientowanego lwa.
-Pchełka? Mama cię nie nauczyła, że Zła Ziemia nie jest dla takich jak ty?-Ryknął oburzony Damu.
-Pan wie, bo ja tak tutaj przez przypadek. Poszedłem na bazar, ale się zgubiłem...a tu taka niespodzianka...
-Nie umiejącą się wysłowić galareta, cudowny kandydat na króla. Po prostu cudowny.
Zza wysokiej trawy, wyskoczył jeszcze jeden lew, lub raczej lwica, chcąca się dołączyć do zabawy.
Nie czekając wlepiła swoje czerwone ślepia w przybysza, wystawiając złowieszczo kły.
-Czego tu chcesz, miodowa kulo?!-Krzyknęła wściekła Zira, najwidoczniej chcąca choćby najmniejszego rozlewu krwi.
-Ja...już...ten...tego...idę!-Po księciu pozostał tylko opadający kurz, i wspomnienie dwóch lwów, chcących wcielić w życie swój szatański plan.
Zdyszany lwiak, okrzykiem radości powitał swój dom, jedyne miejsce na świecie, gdzie potrafi
być szczęśliwy, Lwią Ziemię. Gdy tylko zdążył postawić pierwszą łapkę, w swojej ojczyźnie,
dosięgnął go surowy ton głosu ojca.
-Kopa! Gdzieś ty się włóczył, przez cały poranek?
-No... wiesz tato, Lwia Ziemia jest taka piękna o wschodzie słońca...
Simba uśmiechnął się, po czym rozczochrał zalążek, dopiero rodzącej się historii, małą grzywkę syna.
-Kopuś, dzisiaj do mamy z wizytą przybył Rafiki, pewnie go znasz, taka małpa. Oczywiście o tym zapomniałem, a Nala, pewnie wydłubie mi oczy, i wepcha do gardła, abym mógł patrzeć jak rozrywa
moje ciało od środka...
Po tym dość dziwnym wyznaniu, młody Król swoją potężną łapą ,,jako mięso armatnie'' wepchnął swojego syna do ociemniałej jaskini...
Fantastyczny rozdział, czekam na next
OdpowiedzUsuńTytuły wychodzą ci najlepiej ;D
OdpowiedzUsuń(Przepraszam, za wcześnie wysłał się komentqrz)
UsuńWidzę dość spore podobieństwo - językowe i fabularne - pomiędzy moim rozdziałem a twoim. Nie chodzi o to, że chcę tu robić jakąś wielką aferę o kopiowanie i takie tam, w końcu jestem tylko podrzędną bloggerką z jeszcze bardziej podrzędnymi pomysłami. Chcę tylko powiedzieć, że masz fajne, własne sformułowania i na pewno potrafisz wymyślić ciekawe wydarzenia, po co wykorzystywać coś cudzego?
Pozdrawiam ;)
Nieźle się złożyło. Wiesz,kiedy to pisałam, nawet nie zdążyłam przeczytać twojego rozdziału. Zrobiłam to dopiero teraz, i faktycznie jest spore podobieństwo. Jeśli coś, to z góry przepraszam.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo no historia robi się coraz bardziej ciekawa.Pewnie Nala urodzi,mam rację?
OdpowiedzUsuńWięc tak,fajny rozdział i oczywiście czekam na NEXT
Więc kończąc tą jakże krótką wypowiedź,życzę weny i pozdrawiam ;)